Zacznijmy od podstaw: bez potu byłoby naprawę ciężko żyć Widok i zapach potu może nie jest specjalnie mile widziany w niektórych miejscach, ale pocenie się odgrywa kluczową rolę w naturalnych mechanizmach termoregulacyjnych się go nie pozbędziesz (wierz nam, naprawdę tego nie chcesz), ale jeśli strach przed spoceniem się powstrzymuje Cię przed wybraniem roweru, mamy parę prostych sposobów na ograniczenie pocenia się i jego konsekwencji. Sekretem suchej skóry jest przepływ powietrza. Jeśli nosisz przylegające i nieoddychające ubrania, pot zostanie zatrzymany dokładnie tam, gdzie tego nie chcesz. Odłóż rurki i nylonowe kurtki do szafy. Niezależnie od tego, czy będzie to plecak, torba na ramię, torebka, czy nawet saszetka, jeśli cokolwiek przylega do skóry, powietrze nie może tam dotrzeć i Cię chłodzić. Jeśli masz wozić bagaż, skorzystaj z koszyka lub bagażnika tylnego z sakwami. Zobacz alternatywy dla plecaka Owszem, temperatura powietrza może i jest identyczna, ale Twoje ciało może odczuwać temperaturę nawet 10-15 stopni niższą, jeśli będziesz unikać promieniowania słonecznego. Sprawdź możliwe trasy i wybierz te mniej nasłonecznione Znajdź najlepszą trasę Ten punkt jest raczej oczywisty: zadbaj o czas na spokojną jazdę. Im spokojniej jedziesz, tym mniej wkładasz w to wysiłku. Im mniej wysiłku, tym mniej pracy Twoje ciało wkłada w regulowanie temperatury. Znajdź najlepszą trasę Wnętrze naszego ciała również reaguje na ciepło i zimno, a także na pikantne potrawy i kofeinę, które pobudzają nadnercze, co z kolei podnosi temperaturę. Kiedy ciało próbuje schłodzić się po rozgrzewającym pikantnym posiłku, pracuje ciężej, a przez to poci się. Lekkostrawne pokarmy—woda, migdały, banany, oliwa, bataty—mogą pomóc w ograniczeniu pocenia. Kiedy układ pokarmowy zmuszony jest ciężej pracować, odczuwa to całe ciało, nawet jeśli nie jest to koniecznie wysiłek fizyczny. Po wyjściu spod prysznica, poczekaj chwilę przed wytarciem się i ubraniem. Pocenie się to naturalna metoda regulacji temperatury przez Twoje ciało. Daj mu chwilę na powrót do równowagi cieplnej zaraz po wyjściu spod gorącego prysznica. Zapytaliśmy osoby jeżdżące przez cały rok w naprawdę gorących klimatach. Oto ich rady, jak schłodzić się nawet w niesprzyjającą temu pogodę. Jak się ubrać, gdy jest gorąco
Rower z napędem elektrycznym posiada kilka trybów wspomagania. Stopnie wspomagania regulują, jak silny ma być wkład silnika elektrycznego w pedałowanie. W zależności od modelu roweru możemy mieć do dyspozycji od 3 do 5 trybów. Warto zwrócić uwagę na to, aby nie korzystać z najwyższego trybu wspomagania zbyt często, ponieważ
Jeśli – podobnie jak nam – kręcenie kilometrów sprawia ci ogromną frajdę, a jednocześnie na co dzień cenisz sobie komfort, styl i praktyczne rozwiązania, mamy dla ciebie rower, który idealnie wpasuje się w twój styl życia i zaoferuje wsparcie zawsze, gdy będziesz tego potrzebował. Rower elektryczny z silnikiem wspomagającym pedałowanie pozwala zachować wrażenia i korzyści z jazdy jak na klasycznym rowerze, a jednocześnie oferuje wspomaganie, gdy tego potrzebujesz. To jasne, że podczas treningów starasz się dawać z siebie 100%, ale nie zapominaj też o codziennej dawce ruchu. NEAT (z ang. non-exercise activity thermogenesis), czyli spontaniczna pozatreningowa aktywność wpływa nie tylko na twoją sylwetkę, ale przede wszystkim na zdrowie i samopoczucie. Dlatego zawsze, kiedy to tylko możliwe, wybieraj proste sposoby na zwiększenie poziomu aktywności. Jednym z najskuteczniejszych sposobów jest rower. Wystarczy, że będziesz dojeżdżał na rowerze do pracy, na zakupy czy na trening, a bez większego wysiłku zagwarantujesz sobie lepsze zdrowie, lepszą kondycję i oszczędności (zwłaszcza przy rosnących cenach paliwa). A jeśli chodzi o poruszanie się po mieście i dojazdy do pracy, to nie ma lepszego i bardziej praktycznego rozwiązania niż rower elektryczny z silnikiem wspomagającym pedałowanie. Tego typu rozwiązanie pozwala bowiem zachować wrażenia i korzyści z jazdy jak na klasycznym rowerze, a jednocześnie oferuje wspomaganie, gdy tego potrzebujesz. Czasem będzie to trochę pomocy przy podjeździe pod wzgórze, a czasem gwarancja, że nie dotrzesz zziajany na ważne spotkanie. Na rynku nie brakuje elektryków, ale nie każdy model jest wart twojej uwagi. Jeśli myślisz nad zakupem roweru elektrycznego, wybierz sprawdzoną markę. Innowacyjne rozwiązania, stylowy design Choć markę Electra stworzyło dwóch Niemców, to narodziła się w Południowej Kalifornii. To tam, na słonecznych plażach pełnych surferów, postanowili oni wskrzesić słynne cruisery i przywrócić ludziom radość z jazdy na rowerze. Połączenie niemieckiej dbałości o detale z kalifornijskim designem i innowacyjnością zaowocowało powstaniem cruisera Electra DeLuxe. Okazało się to strzałem w zacięcie, nowe technologie i niebanalny design wyróżniające rowery Electra przypadły ludziom do gustu i szybko kolejne, dziś już kultowe, modele zaczęły podbijać rynek. Wraz ze wzrostem popytu na rowery Electra w 2009 roku otworzono pierwszą europejską siedzibę w Hamburgu i tym samym zamiłowanie do jazdy dotarło do Europy. Dziś, gdy większość z nas ma świadomość, jak wiele korzyści oferuje jazda na rowerze, a jednocześnie ile frajdy może sprawiać, Electra wydaje się idealnym rozwiązaniem dla młodych i aktywnych. Najwygodniejszy rower na świecie Opatentowana przez markę Electra Flat Foot Technology to innowacyjna konstrukcja roweru, która umożliwia przyjęcie wydajnej i zrelaksowanej pozycji w trakcie jazdy – siedzisz prosto i nie musisz się zginać nad kierownicą jak na tradycyjnym rowerze. Bardziej pochylona rura podsiodłowa otwiera kokpit, co pozwala uzyskać bardziej swobodną pozycję ramion i zmniejsza obciążenie pleców, szyi oraz nadgarstków. To rozwiązanie pozwala ci także zoptymalizować wysiłek podczas pedałowania dzięki pełnemu wyprostowi nogi, a to dzięki wyjątkowej geometrii ramy i niższemu środkowi ciężkości. Ponadto twoje ciało układa się wtedy tak, że widzisz wszystko lepiej, a to oznacza również większe bezpieczeństwo w trakcie jazdy. Na tym nie koniec zalet Flat Foot Technology, bo rozwiązanie to pozwala także postawić stopy płasko na ziemi bez zsiadania z siodełka czy stania na palcach (np. podczas postoju). Dodatki podkreślające twój wyjątkowy styl Podczas poruszania się po drodze (nieważne czy to ścieżka rowerowa, szosa czy trasa w parku) najważniejsze jest bezpieczeństwo, więc wsiadając na rower, pamiętaj, by zawsze założyć kask, sprawdzić, czy działają ci hamulce, lampki i dzwonek. W ofercie marki Electra znajdziesz wszystkie niezbędne akcesoria spełniające najwyższe standardy bezpieczeństwa, dzięki którym będziesz gotowy do bezpiecznej jednak nie powiedział, że akcesoria nie mogą być jednocześnie bezpieczne i stylowe. W końcu rower to nie tylko sprzęt sportowy czy środek transportu. Rower to styl życia. Dlatego Electra ma w ofercie nie tylko rowery, ale i mnóstwo designerskich dodatków, które sprawią, że nikt nie przejdzie obojętnie obok twojego roweru. To nie dodatki dla nudziarzy, bo kolekcje wyróżniają żywe kolory i wyjątkowe wzory, ale spokojnie – znajdzie się też coś i bardziej klasycznego w stylu retro. Wartą uwagi nowością wśród dodatków jest koszyk Plasket wykonany z ok. 450 gramów pochodzącego z recyklingu plastiku z oceanu. Zadbaj o planetę, zadbaj o siebie Rowery elektryczne spłaszczają wzgórza i skracają odległości. Jazda na rowerze nie ma minusów. Ograniczać może cię jedynie pogoda (choć nawet siarczyste mrozy i tak nie powstrzymuje wszystkich cyklistów). Nawet najczęściej spotykane wymówki typu: "Mam za daleko do pracy", "Nie mam siły na rower" nie mają racji bytu, gdy wybierzesz rower elektryczny ze wspomaganiem pedałowania. Dzięki rowerom elektrycznym jesteś w pełni mobilny, bo nie straszne ci dłuższe trasy, jazda pod górkę czy przejazd na drugi koniec miasta, gdy masz słabszy innych przypadkach poruszasz się na nich, jak na klasycznym rowerze, a to oznacza, że każdego dnia dbasz o swoje zdrowie i kondycję, jednocześnie dbając o środowisko, gdyż znacząco zmniejszasz swój ślad węglowy. Chyba nie musimy dodawać też, że kręcenie kilometrów poprawia humor (te słynne endorfiny), pozwala inaczej spojrzeć na swoje miasto, poznać je od innej strony. Rower na wiele sposobów wzbogaca codzienne życie, przy czym jest zdecydowanie tańszym środkiem transportu niż samochód. Nasi ulubieńcy Gdybyśmy mieli wskazać dwa modele, które wyjątkowo przypadły nam do gustu, to bez wątpienia są to: Attitude - Cruiser Go! i Townie Go! 7D EQ. ATTITUDE - CRUISER GO! – miejski styl, nadmorski luz Klasyczny, opływowy design cruisera w wydaniu elektrycznym to połączenie, które sprawdzi się nie tylko na nadmorskiej promenadzie, ale i na miejskich ścieżkach. Idealny rower dla pewnych swego stylu i ceniących sobie luz. SYSTEM. Hyena sprawia, że tym jednobiegowym e-rowerem zawsze jeździ się łatwo (zapewnia wspomaganie pedałowania do 32 km/h). Akumulator jest wbudowany, więc można nawet nie zauważyć, że jest to rower elektryczny. ZASIĘG. W pełni zintegrowany akumulator nie przeszkadza w jeździe i ładuje się w zaledwie kilka godzin. Do tego zapewnia wspomaganie z zasięgiem do 65 kilometrów. ROZWIĄZANIA. Jednobiegowy Cruiser Go! wyposażony jest w baloniaste opony i technologię Flat Foot, zapewniającą większy komfort i kontrolę podczas dalekich i częstych jazd. TOWNIE GO! 7D EQ – ulubieniec wszystkich Tym, którzy cenią rozwiązania uniwersalne na pewno przypadnie do gustu Townie Go! 7 EQ. To coroczny bestseller, który doceni każdy członek rodziny - Ty, twoja kobieta, tata, brat, syn… To idealny rower do poruszania się po mieście, z którego skorzystają wszyscy domownicy. SYSTEM. Niezależnie od tego, czy potrzebujesz lekkiego popchnięcia, czy chcesz, aby rower wykonywał większość pracy, silnik w piaście tylnej oferuje trzy poziomy wspomagania pedałowania, zapewniając prędkości do 25 km/h. ZASIĘG. W pełni zintegrowany akumulator zapewnia zasięg do 65 kilometrów i ładuje się w zaledwie kilka godzin. Panel sterowania umożliwia zmianę poziomu wspomagania i monitorowanie poziomu naładowania. ROZWIĄZANIA. Oto niektóre z zalet tego łatwego w obsłudze e-roweru: wszechstronność 7-rzędowej przerzutki z różnymi opcjami przełożeń, mechaniczne hamulce tarczowe zapewniające kontrolę, oraz technologia Flat Foot. Zajrzyj na Facebook electrabikepoland i stronę Electra.
Rower jako Środek Rekreacji: Jazda na rowerze może być świetną formą rekreacji i relaksu. Można zwiedzać okolicę, cieszyć się naturą oraz spędzać aktywnie czas wolny. Edukacja Dla Dzieci: Nauka jazdy na rowerze jest ważną umiejętnością dla dzieci. Pomaga ona rozwijać koordynację, równowagę oraz poczucie niezależności.
Witam. Jestem początkująca osobą zaczynająca jeździć rowerem. Mam pytanie odnośnie wyrobienia kondycji. Może zaczne od tego, iż jestem osobą z lekką nadwagą. Rowerem jeżdżę od małego, ale w tym roku postanowiłem wziąć się za siebie. Z moją kondycją nie jest najlepiej. Jeżdżę od dwóch dni co najmniej 10-15km. Jeżdżę rowerem MTB. Wytyczając trasy staram się aby były zróżnicowane podłożem po którym śmigam, oraz żeby były jakieś fajne zjazdy oraz podjazdy. Tak wiec może przejdę do mojego pytania odnośnie kondycji. Jak lepiej jeździć : Jechać równym tempem, bez większych szarpnięć oprócz podjazdów, jak najdłużej. Jechać różnym tempem, w zależności od '' mocy w nogach '', dawać z siebie 100% mocy na podjazdach, oraz jak najmniej odpoczywać w ciągu jazdy. Moim przede wszystkim planem jest w tym roku aby jeździć minimum 5x na początku 10-15km w pierwszych 2 tygodniach, z czasem zwiększać dystans, oraz w sobotę nawet do 50km. W niedziela odpoczynek, regeneracja. Która opcja waszym zdaniem będzie lepszym rozwiązaniem dla 17' nasto letniego chłopaka z nadwagą +- 5- 10kg :> Z góry dziękuje za każde poradyW pozostałych przypadkach rozpędzasz się siłą własnych mięśni, a limitem jest Twoja kondycja i warunki pogodowe. Tam nie ma magicznego hamulca, który działa jak ogranicznik prędkości. Na takim rowerze, na płaskim da się rozpędzić do ok 30km/h, później opory powietrza (wyprostowana sylwetka) dają o sobie znać. Poruszać się drogą? Chodnikiem? A może przeznaczoną do ruchu ścieżką rowerową? Kiedy przepisy dopuszczają poruszanie się chodnikiem? Jeśli nie znasz odpowiedzi na powyższe pytania, koniecznie przeczytaj poniższy artykuł. Kwestie poruszania się rowerem na drodze ściśle regulują przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Jeśli jesteś miłośnikiem rowerowych wypraw, a nie znasz poszczególnych zapisów ustaw, warto, dla własnego dobra, jak i bezpieczeństwa, zapoznać się z podstawowymi jej zapisami. Chodnik, jezdnia czy ścieżka rowerowa? Zgodnie z przepisami kwestia dróg, którymi powinien poruszać się rowerzysta, jest bardzo prosta. Jeśli na trasie, którą się poruszasz, właściciel drogi wyodrębnił ścieżkę rowerową, to właśnie nią jesteś zobowiązany się poruszać. Droga rowerowa zapewnia nie tylko komfort jazdy, ale też znacznie poprawia bezpieczeństwo rowerzysty. Co ważne, rowerem nie możemy poruszać się zarówno na autostradach, jak i drogach ekspresowych, lecz w specjalnie wyznaczonych do tego trasach biegnących wzdłuż dróg szybkiego ruchu. W przypadku, kiedy na danym odcinku nie występuje droga pieszo-rowerowa, jak również ścieżka rowerowa, rowerzysta jako uczestnik ruchu, jest zobowiązany do poruszania się jezdnią z zachowaniem rzecz jasna należytych środków bezpieczeństwa. Jakich? Jak poruszać się jezdnią? Przede wszystkim zwracamy uwagę nie tylko na to, co dzieje się przed nami, ale również i za nami. W tym celu zawsze oglądamy się przez lewe ramię. Kolejne zasady, o których warto pamiętać, to: nigdy nie rozmawiaj przez telefon podczas jazdy, podczas ruchu ulicą nie jedź przy samym krawężniku (nierówności na drodze mogą doprowadzić od utraty przez ciebie równowagi), manewr skrętu sygnalizuj zawsze wcześniej poprzez sygnalizację ręką, jedź pewnie i szybko. W przypadku, kiedy pas ruchu umożliwia uczestnikom ruchu poruszanie się w kilku kierunkach równocześnie, możliwe jest poruszanie się środkiem pasa. Te przepisy mają zastosowanie szczególnie na rondach, skrzyżowaniach, a także przed skrzyżowaniami. Śluzy rowerowe pomocą dla rowerzystów W przepisach ustawy znajdują się również zapisy dotyczące śluzy rowerowej. To idealne rozwiązanie, mające na celu ułatwienie rowerzystom wykonania manewru skrętu w lewo. Manewru, który u wielu rowerzystów wywołuje zimne poty. Śluza to nic innego, jak część jezdni lub wybranego pasa na wlocie skrzyżowania przeznaczona do zatrzymywania roweru w celu wykonania manewru zmiany kierunku jazdy. Każda śluza oczywiście oznaczona jest odpowiednimi znakami drogowymi. Stosowana w wielu miastach nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, zwiększa bezpieczeństwo rowerzystów na drodze, poprawiając jednocześnie ich komfort poruszania się (zwłaszcza na skrzyżowaniach). Zasady na ścieżce rowerowej Jako że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny, również poruszając się ścieżką rowerową, znajdujemy się po prawej stronie pasa. Podczas podróży pamiętajmy o zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. Zachowujemy nie tylko ostrożność na drodze, ale także bacznie obserwujemy najbliższe otoczenie. W przypadku manewru skrętu zawsze sygnalizujemy go wcześniej ręką. Upewniamy się również przez lewe ramię, czy manewr jest bezpieczny w danej chwili. Z kolei w przypadku wyprzedzania czy też omijania zarówno rowerzysty, jak i pieszego, manewr ten wykonujemy zawsze od lewej strony. Pamiętajmy, by przez rozpoczęciem wyprzedania zwolnić prędkość, a także zasygnalizować dzwonkiem planowane działanie omijania lub wyprzedzania. Należy również pamiętać, że poruszając się ścieżką rowerową, czy też ścieżką pieszo-rowerową kierujący rowerem jest zobowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu. Co ważne, zgodnie z definicją pieszego zawartą w kodeksie drogowym, drogą rowerową nie mogą poruszać się dzieci poniżej 10 roku życia. Poruszanie się rowerem, a niezbędne dokumenty Czy jadąc na rowerową przejażdżkę lub wyprawę, pamiętasz o tym, by zabrać ze sobą dowód osobisty? Jeśli do tej pory nie zwracałeś na to uwagi, koniecznie to zmień. Brak dowodu osobistego podczas rowerowej wyprawy może Cię kosztować nawet 100zł. W przypadku osób niepełnoletnich sprawa wygląda zgoła inaczej. Odpowiedzialność za brak odpowiedniego dokumentu spada przede wszystkim na rodziców lub opiekunów prawnych młodego rowerzysty. A jakie dokumenty powinien posiadać niepełnoletni, by poruszać się rowerem zarówno ścieką rowerową, jak i na drogach? Już od 10 roku życia każde dziecko może przystąpić do egzaminu na kartę rowerową. To właśnie karta rowerowa uprawnia osobę nieletnią do poruszania się po drogach krajowych. W przypadku osób powyżej 16 roku życia do jazdy rowerem uprawnia dodatkowo prawo jazdy kategorii B1. Kto może jeździć chodnikiem? Choć rowerzyści poruszający się chodnikiem nadal są stałym obrazkiem naszych dróg, nie mniej jednak poruszanie się miejscem przeznaczonym dla ruchu pieszych jest w świetle naszych przepisów wykroczeniem, za które możemy otrzymać mandat. Oczywiście od reguły zdarzają się wyjątki. Tak jest i w tym przypadku. Jeśli rowerzysta porusza się drogą w towarzystwie dziecka poniżej 10 roku życia, zarówno dziecko, jak i opiekun mogą podróżować chodnikiem. Kolejnymi odstępstwami od reguły są trudne warunki panujące na drodze. Podróż chodnikiem jest również dopuszczalna na drogach, gdzie dozwolona jest prędkość powyżej 50 km/h, a chodnik ma mniej niż 2m szerokości.
Nieprzygotowanego rowerzystę można nazwać osobą, która często nie jeździ na rowerze lub używa go tylko jako pojazdu na krótkie wycieczki, na przykład poza miasto do ogrodu, do pracy, do odległego sklepu i tak dalej. Oznacza to, że jest to osoba, która nie używa regularnie roweru, aby utrzymać się w formie fizycznej.100, 200, 300 i więcej km na rowerze – na różnych etapach rowerowego hobby te liczby poruszają wyobraźnię, motywują, budzą uznanie, a czasem zazdrość. Poniżej dzielę się doświadczeniami z kilkunastu wyjazdów powyżej 100 km, które odbyłem w ostatnich latach. Moim rekordem był wypad na 313 km, który zrealizowałem w lipcu 2017. Mam nadzieję, ze przedstawione poniżej uwagi pozwolą uniknąć błędów, które sam popełniałem początkowo i pozwolą bez problemów osiągnąć zamierzone rower? Typowym sprzętem do długodystansowych wypadów jest rower szosowy uzupełniony od gadżety i technologie podnoszące komfort. Ja jednak nieco nietypowo wybieram rower trekingowy. Powodów jest kilka. To mój podstawowy codzienny sprzęt, zrobiłem na nim już ponad 30 000 km w 9 lat. W tym czasie dostosowałem go idealnie do swoich potrzeb i wygody. Amortyzacja i 1,5 calowe opony pozwalają skorzystać z polnych skrótów, leśnych ścieżek, co ma znaczenie jeśli chcę coś zwiedzić na trasie. Wypróbowałem go na długich dystansach, a rower szosowy mam stosunkowo niedługo i nie wiem jak wytrzymam wiele godzin w pochylonej pozycji. Rower musi być dopasowany. Jeśli zwykle podczas krótkiej wycieczki bolą nas plecy, ramiona, kolana, to tym bardziej będą doskwierać na długiej trasie. Warto znaczenie wcześniej zlikwidować problemy płynące z niewłaściwego ustawienia roweru. Natomiast nie robimy żadnych regulacji w tym zakresie bezpośrednio przed trasą, bo to nie będzie już czas na eksperymenty. Rower musi być w 100% przygotowany do jazdy. Przed wyjazdem dokładnie czyszczę napęd i smaruję łańcuch. Przeglądam hamulce, dokręcam śruby bagażnika i sprawdzam przerzutki, linki i pancerze. W trasie nie ma czasu na regulacje, smarowanie, regulowanie. Jedynym wyjątkiem jest łańcuch. Nie znam smaru, który wytrzyma 300 km jazdy, więc w połowie trasy muszę smarować go rzadkim smarem teflonowym. Jak się przygotować? Moim zdaniem od przygotowania kondycyjnego ważniejsze jest odpowiednie zaplanowanie trasy, warunków jazdy, jedzenia oraz technika jazdy. Ważne jest poznanie swojego organizmu, żeby wiedzieć jak na wielogodzinną jazdę zareagują nasze stawy, ścięgna i mięśnie, poznać kiedy zbliża się kryzys. Głównie z tego względu dobrze jest podnosić sobie systematycznie poprzeczkę 50 – 100 – 150 – 200 – 300 km. W związku ze słabym początkiem sezonu w tym roku przejechałem do dnia wyjazdu ok 1800 km, z czego najdłuższy wypad miał 60 km. Jednak czułem się dosyć pewnie, bo pracowicie spędziłem zimę systematycznie jeżdżąc na trenażerze oraz stale korzystam z roweru w mieście (ok. 20 km dziennie). Podsumowując dobrze jest być po prostu “rozjeżdżonym” w sezonie, a robienie dłuższych tras w ramach przygotowania ma sens głównie po to, żeby poznać swój organizm. Wschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyWschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyPoczątek zawsze jest przyjemnyJaki dzień? Idealny dzień to ciepły, ale nie upalny, długi, bez deszczu i wiatru. Nawet dobrze, żeby było pochmurno, bo ostre słońce w trasie potrafi dać się we znaki. Ponieważ jedziemy cały dzień, lepiej żeby różnica temperatur w tym czasie nie była zbyt duża (mniej ubrań do zabrania). Oczywiście takie idealne dni praktycznie się nie zdarzają, a już na pewno nie wtedy kiedy akurat mamy weekend lub urlop. Nie mniej prognoza pogody jest niezbędna – deszcz, wiatr, skwar mogą skutecznie uniemożliwić osiągnięcie celu. W dniu wyjazdu naprawdę warto ruszyć jak najwcześniej, żeby maksymalnie wykorzystać światło dzienne. Zmierzch stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Ryzyko wypadku podnosi zmęczenie po całodziennej trasie. W najdłuższe dni w roku mamy do dyspozycji ok 16 h słońca. Pozwala to na zamknięcie trasy 300 km z umiarkowaną prędkością lub 200 km ze zwiedzaniem i dłuższymi postojami. Co jeść? Kiedy przypominam sobie jak wyglądały moje pierwsze wypady > 100 km, to sam się dziwię, że w ogóle dochodziły do skutku. Przede wszystkim ze względu na sposób odżywiania się w trasie. Pomijając teorię żywienia, w wielkim uproszczeniu pożywienie na trasie musi spełnić 3 funkcje: Nawodnić – w drodze piję niemal wyłącznie izotoniki, małymi łykami systematycznie przez cały czas. Jeśli poczujemy pragnienie, to może być już z późno. Napoje izotoniczne nawadniają znacznie szybciej niż zwykła woda, do tego zawierają minerały i małe zastrzyki glukozowej energii – patrz pkt 2. Na trasie 300 km wypiłem 3 l izotonika. Dostarczyć energii mięśniom – najprostszym związkiem, który prawie bezpośrednio może być przekształcony w energię jest glukoza. Dostarczając ją systematycznie do organizmu jesteśmy w stanie utrzymywać pracę mięśni przez wiele godzin. Ja dostarczam ją wspomnianymi izotonikami i żelkami (tak, zwykłymi haribo lub frugo). Glukozowe żele dla sportowców zostawiam na intensywniejsze wysiłki na rowerze szosowym. Na trasie wystarczyły mi 2 paczki żelek. Zapobiec uczuciu głodu – glukoza z żelek, woda z napojów szybko się wchłania i żołądek szybko zaczyna domagać się czegoś co zapełni tą pustkę. Najlepiej w ogóle nie dopuścić do uczucia głodu. Jeśli tylko czuję lekkie ssanie w żołądku zatrzymuje się i robię przerwę na jedzenie. Podejście typu “jeszcze tylko ta górka”, “dojadę do tej miejscowości i będzie przerwa” powoduje, że głód się pogłębia i łatwo o kryzys. Zapycham żołądek czymś lekkim, co jednak da układowi trawiennemu zajęcie na kilka godzin. W moim przypadku są to “cold dogi” – wydrążone bułki z parówką, które przegryzam na postojach co ok 3h. Przez cały dzień zjadłem 5 takich wynalazków. Zlikwidować uczucie zmęczenia – nie znam podstawy naukowej tego zjawiska, ale w moim przypadku kofeina jest w stanie zdziałać cuda, szczególnie w kryzysie. Postój, bułka z parówką zapita małą czarną kawą ze stacji benzynowej cofają licznik o 100 km, przywracają siły na przynajmniej 2-3 h. Wypiłem 3 małe kawy. Biorę ze sobą też batony musli, które w łączą pkt. 2 i 3. Staram się też zorganizować kilka łyków zwykłej wody, żeby móc przepłukać usta z cukrów zapijanych cukrem. I tyle. Na trasie nie jem już dużego obiadu, nie piję napojów gazowanych. Nie sprawdza się też suszone mięso, które skutecznie hamuje głód, ale jest słone i mocno stymuluje pragnienie. Po powrocie staram się jeszcze przez 1-2 doby przyjmować dużo płynów, żeby uzupełnić nieuniknione straty. Na parę dni przed wyjazdem staram się przyjmować więcej węglowodanów, np. w postaci makaronu z pesto i oliwą. Żadnych eksperymentów, żeby uniknąć sensacji z dniu wyjazdu. Nie jestem fachowcem, być może piszę dietetyczne bzdury, wiem, że każdy organizm na swoją specyfikę, ale mimo to taki sposób odżywiania w 100% sprawdza się u mnie. Zabieram minimum bagażuPostój w ChełmnieNawigacja GPS to podstawaCo zabrać? To kolejny punkt na liście grzechów z moich pierwszych wypraw. Zabierałem ze sobą zdecydowanie za dużo zbyt ciężkich rzeczy, starając się być przygotowanym na każdy możliwy problem. Ogromne zapasy jedzenia, narzędzia pozwalające zrobić większość czynności serwisowych przy rowerze, zapasowe baterie, powerbank, kable do łączenia tego wszystkiego, ciężkie ubrania. Takie podejście ma uzasadnienie jeśli jedziemy w pozbawioną cywilizacji dżunglę, ale nie przy wycieczce w okolicy 150 km od domu. Teraz staram się zabrać minimum rzeczy, dzięki czemu ograniczam wagę bagażu. Na wyprawie 300 km miałem ze sobą: Bułki, batony musli, żelki, 2 dodatkowe butelki izotonika (słusznie obawiałem się, że będzie problem z ich zakupem) Zapasowe baterie do GPS i telefonu Opakowanie wodoodporne do telefonu Apart GPS Mapy papierowe Multitool, łatki, 2 zapasowe dętki (lubią mi pękać jedna po drugiej) Smar do łańcucha Oświetlenie (ruszałem przez wschodem słońca) Zwijana wiatrówka, spodnie przeciwdeszczowe (bez sensu), czapka przeciwdeszczowa gore-tex (świetna sprawa!) Bluza rowerowa (rano i wieczorem było bardzo zimno) Hamak Ticket to the moon (przeczytaj dlaczego <- wpis zawiera kod rabatowy na hamak :) Jak się ubrać? Podstawowy strój na trasie dla mnie to spodenki kolarskie na szelkach ze sprawdzoną wkładką, koszulka z krótkim rękawem. Warto przypomnieć, że do takich spodenek nie zakładamy bielizny, która niemal na pewno spowoduje obtarcia, ograniczy oddychalność i komfort. Miejsca narażone na obtarcia, jeszcze przed wyjazdem smaruję sudocremem. Moim ulubionym elementem rowerowej garderoby jest kolarska czapka z gore-texu. Chroni przed deszczem, wiatrem, świetnie oddycha. Jeśli miałbym zabrać tylko jedną rzecz przeciwdeszczową, to byłaby ona. Biorę też kurtkę wiatrówkę, która co prawda słabo oddycha, przecieka przy większym deszczu, ale dobrze chroni przed wiatrem i świetnie sprawdziła się przez 80 km jazdy w deszczu na zeszłorocznej trasie 230 km. Na długie wyjazdy zabieram buty spd, których używam na szosie, jest to model Shimano SH-RT82 – typowo przeznaczony do turystyki szosowej. Na stopy zakładam grubsze, dopasowane skarpety biegowe. Mają one minimalizować obtarcia, odprowadzać wilgoć na zewnątrz oraz rozkładać siłę punktowego nacisku na blok i pedał. Paski i klamry butów zaciskam dosyć ciasno, ale na postojach zdejmuję je, żeby dać odpocząć stopom. Deszcz po 200 km – dobrze, że na koniecWarto, żeby podróż miała etapy i drobne celeJaka trasa? Moim zdaniem dobra trasa na bicie rekordów jest: Atrakcyjna – dobrze, żeby znalazły się na niej jakieś cele, ciekawy krajobraz, miasteczko, w którym nigdy nie byliśmy, punkt widokowy. Atrakcyjna okolica pozwala oderwać uwagę od wolno lecących kilometrów, daje jakiś cel, pozwala podzielić wysiłek na etapy. Asfaltowa – przy długich dystansach nawierzchnia, po której jedziemy ma ogromne znaczenie. Przy planowaniu korzystam z aplikacji Komoot (polecam!) w trybie “rower szosowy”, co powoduje, że trasa jest teoretycznie wyłącznie asfaltowa, potem przyglądam ją i z pomocą Google Street View ustalam skróty, jednak tak, żeby odcinki gruntowe nie przekroczyły 5% całej trasy. Płaska – to niestety nieco kłóci się z punktem 1, ale faktycznie podjazdy mocno dają się we znaki, szczególnie jeśli zaczniemy je forsować, żeby utrzymać wyższą prędkość średnią. W formie pętli – zawsze planuję start i metę w domu. Co prawda kusi perspektywa dojechania do jakiegoś odległego punktu na mapie w ciągu jednego dnia, ale znacznie utrudnia to logistykę całego wypadu. Zgodna z kierunkiem wiatru – kiedy mam ustaloną trasę, to na kierunek jej pokonywania decyduję się bezpośrednio przed startem. Staram się odcinki pod wiatr pokonywać w lesie, natomiast z wiatrem jechać na otwartej przestrzeni. Poza miastami – jak tylko się da, unikam wjeżdżania do miast. Miasta to ciągłe zatrzymywanie się i ruszanie, krawężniki, uwaga skupiona na ruchu drogowym, niebezpieczeństwo wypadku. Często pierwsze kryzysy dopadały mnie bezpośredni po wyjeździe z miasta. Jak jechać? Początek zawsze jest przyjemny. Adrenalina, perspektywa przygody, świeżo nasmarowany rower, wszystko sprawi, że będzie się chciało gnać przed siebie. I to jest właśnie najlepszy moment żeby zwolnić i oszczędzić siły na czas kiedy przyjdzie kryzys, zaczniemy zastanawiać się, gdzie jest najbliższa stacja kolejowa, kto może po nas przyjechać. Dochodzimy tu do podstawowej sprawy przy długodystansowych trasach – rozkładania sił. Pierwszą połowę trasy staram się jechać na pół gwizdka. Dobrze jedzie mi się 27 km/h? To zwalniam do 23 km/h. Szybki zjazd? Kręcę od niechcenia, żeby wykorzystać chwilę odpoczynku. Ograniczam do minimum postoje. Z dwóch względów. Po pierwsze, ponowne ruszanie wymaga wysiłku. Najłatwiej odczuć to w mieście, gdzie wjeżdżamy po długiej trasie i trafiamy na ciąg skrzyżowań, przejść dla pieszych i świateł. Po drugie, postoje to strata czasu. Zawsze zajmują więcej czasu niż nam się wydaje. Podczas trasy 300 km postoje ograniczałem do minimum, nie zwiedzałem, zrobiłem raptem kilka zdjęć, raz wyciągnąłem mapę, zrobiłem kilka małych i jedną dłuższą przerwę 40 min., a mimo to na na 18 h w drodze, aż 3,5 h zajęły przerwy. Nie forsować podjazdów. Kolejny punkt z mojej listy grzechów. Zawsze starałem się pokonywać je jak najszybciej, starając się nie tracić średniej prędkości. To był duży błąd, bo drastycznie zwiększenie obciążenia mięśni, powtórzone kila razy pod rząd momentalnie pozbawiało sił. Teraz w pogórkowatym terenie bardzo mocno redukuję przełożenia, czasami jadąc pod górę z prędkością poniżej 10 km/h. Dobry plan to podstawaI jest – upragniony wynik! :DOdpoczynek w hamaku – super :)Nie dać się kryzysom! To chyba najważniejsze. Zawsze przychodzi taki moment, że mamy dosyć, zaczyna brakować sił, perspektywa końca trasy wydaje się odległym nieosiągalnym celem. Kolejne łyki izotonika, przeżuwane żelki nie dają energii. Przychodzi wątpliwość. To normalne. Ja wtedy zatrzymuję się na dłuższy postój, szukam stacji benzynowej z kawą. Staram się zwolnić, sprawdzić, co mogę zrobić, żeby choć trochę ułatwić sobie dalszą jazdę. Ostatnio pomogło nasmarowanie łańcucha, bułka i kawa. Kryzys w drugiej połowie trasy raczej nie pozbawi naszej wyprawy sukcesu. Natomiast, jeśli podobne myśli przychodzą podczas pierwszych kilkudziesięciu kilometrów, to lepiej sobie odpuścić. Skrócić planowaną trasę np. o połowę i dalej cieszyć pięknym dniem i rowerową przygodą. Mapa trasy: El5oyXk. 251 338 151 181 90 491 363 161 82